Mieliśmy iść dziś na rower, ale pogoda znów spłatała figla - było zimno i wietrznie, a pedałować pod wiatr to żadna przyjemność :/
Mając w pamięci wycieczkę nad Jezioro Lubachowskie, zdecydowaliśmy się nagle przejechać na Zamek Grodno w Zagórzu Śląskim.
Podchodzimy łagodnym szlakiem na szczyt góry Choina (450 m n.p.m) z centrum miejscowości
i po niecałych 10 minutach stajemy pod wejściem do zamku, a wejście to jest imponujące: dwa lwy pilnują przejścia
przepiękne zdobienia!
Wchodzimy do środka, kupujemy bileciki za 10zł i z przewodnikiem zwiedzamy zamek (można też indywidualnie, ale cena ta sama).
Podziwiamy budynek bramny z 1570 roku w całej jego okazałości, a jest się czym zachwycać. Jak dowiadujemy się budynek ten jest jedynym w Polsce w całości zdobionym metodą sgraffito
Niestety, zamek jest w renowacji, co psuje widok
ale naprawiać trzeba, wrócimy tu jeszcze po remoncie ;)
Zwiedzamy parę komnat i salę narzędzi tortur, w sieni słuchamy historii dwóch krzyży pokutnych przetransportowanych na zamek oraz smutną opowieść o 14letniej księżniczce Małgorzacie, która za zabicie swojego przyszłego męża została przez ojca skazana na śmierć głodową
Oglądamy ruiny
Wchodzimy też na wieżę widokową
skąd rozpościera się fantastyczny widok:
prawie jak w Pieninach ;) rzeka wije się między wzgórzami
widać ośrodek wypoczynkowy Wodniak oraz skały z których Małgorzata zrzuciła wybranego jej męża
Z drugiej strony widok na zamek
Schodzimy w stronę Jeziora Lubachowskiego i w widzianym z daleka Wodniaku wypijamy piwko
z widokiem na wieżę zamkową
Oczywiście wcześnej robimy też fotki z mostem
Wracamy ulicą Spacerową wyłożoną polskim wynalazkiem :D opatentowanym w 1935roku - trylinką
Człowiek uczy się całe życie ;)
A przy drodze parę drzewek rododendronów, jedno jeszcze się uchowało z kwiatkami, reszta już przekwitła niestety
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz