sobota, 1 lutego 2014

niezapomniany, pierwszy wschód słońca

Trasa:
Kletno parking przy kopalni uranu - Janowa Góra - Przeł. Śnieżnicka - Schr. na Śnieżniku - Śnieżnik - Schr. na Śnieżniku - Przeł. Śnieżnicka - Janowa Góra - Kletno parking pod kopalnią




Jest akcja, mobilizacja sił i jedziemy na nasz pierwszy wschód słońca, który ze Śnieżnika w stronę czeskiego Pradziada miał wyglądać tak, jak obrazek powyżej :)
Takie widoki - pradziadowa wieża na tle tarczy słoneczne - dostępne są tylko dwa razy w roku, postanowiliśmy zatem pojechać i o 7:25 rano stać na szczycie, robić foty i podziwiać widoki.
Ruszyliśmy z Wro o godz 1 w nocy z  dość sporym zapasem czasu, gdyż w piątek wieczorem straszyli w radiu trudnymi warunkami na drogach i możliwym marznącym opadem deszczu w nocy. Źle jednak nie było i bez przeszkód zajechaliśmy do Kletna. 
Plan zakładał wejście żółtym szlakiem od Jaskini Niedźwiedziej. 
Zaparkowaliśmy, włączyliśmy latarki, zakryliśmy uszy przed dość silnymi porywami wiatru  i ruszyliśmy asfaltem przed siebie.  Idziemy, idziemy, jest mapa.  
Ale że gdzie my jesteśmy? nie tak mieliśmy iść..
...ktoś był pewien trasy, ktoś nie sprawdził mapy, ktoś myślał że akurat tak chcemy... i w rezultacie wylądowaliśmy na szlaku narciarskim pomiędzy Kletnem a Sienną. Nasza błyskotliwa nocna dedukcja uzmysłowiła nam, że zamiast pod Jaskinię Niedźwiedzią, zajechaliśmy prawie pod Kopalnię Uranu.  No cóż, ciemno było, znaków nie widać ;)
Ale nic to, źle nie jest, idziemy! Jest 4:21, do wschodu jeszcze sporo czasu.
Szło się dobrze, niebo pełne gwiazd dawało nam nadzieję na sukces, a między drzewami było przyjemnie i zacisznie. 
aż zaszliśmy pod schronisko, a tam chmura, mgła i wietrzysko. Brrr!
Schroniliśmy się w przedsionku, popiliśmy ciepłej herbaty, zjedliśmy nasze tosty. W międzyczasie przyszli kolejni chętni na dzisiejszy wschód słońca ;)
O godzinie 6:23 wychodzimy ze schroniska
i atakujemy szczyt.
O 6:55 ledwo dochodzimy pod ruiny na szczycie. Wiatr próbuje zepchnąć nas ze szlaku, przewracać. Próbujemy rozpłaszczyć się przy kamieniach, jakoś schronić przed tą wichurą, chwilę odsapnąć i zdecydować co dalej robić.
Widoki:
nie ma sensu stać i marznąć, robimy odwrót.
Znów zachodzimy do schroniska
pijemy herbatę, ogrzewamy się. 
Wracamy tą samą trasą narciarską, którą szliśmy w nocy. 


Wszyscy cali dotarli do samochodów. A czy zdrowi - okaże się na dniach ;)
Wróciliśmy do domu, włączam informacje lokalne a tam:
ech :/  ale wczoraj nikt z nas nic o tym nie słyszał...


[18,5km wg endomondo]

3 komentarze:

  1. Też się zastanawiałem czy jechać na to, ale ostatecznie odpuściłem, bo prognozy na ICMie zapowiadały brak widoków rano. Może następnym razem się uda, bo do tej pory 3 razy nie było warunków z tego co pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak powiadają do 3 razy sztuka, za czwartym powinno się udać - czyli teraz jakoś w październiku?

      Usuń
    2. Chyba na początku listopada.

      Usuń