Na dzisiejszą niedzielę miałam zupełnie inne plany, niestety paskudne przeziębienie przeszkodziło ich realizacji. Na szczęście udało mi się namówić rodzinkę na wyjazd chociażby na Chełmiec - bo wejście od Boguszowa jest bardzo proste ( o czym już pisałam poprzednio)
człowiek się nie zgrzeje, nie zasapie, a jakbym miała cały ten piękny dzień siedzieć w domu to bym chyba umarła.
Wyjechaliśmy dosyć późno, kolo 12 z domu, przed 15 byliśmy w Boguszowie, a na szczycie Chełmca koło godz 16. I nawet dobrze się stało, że tak późno tam zawitaliśmy, bo większość tłumu już z góry zeszła, oprócz nas zostały tylko dwie rodziny, bez problemu dostaliśmy się do ognia i urządziliśmy piknik
Straszą teraz tymi mrozami, więc pożegnanie jesieni nam się udało :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz