wtorek, 8 czerwca 2010

Babia Góra 2

masyw Babiej Góry
po raz drugi
3-6.06.2010

trasa1: Juszczyn Górny- Hala Krupowa - Skawica - Juszczyn Górny
trasa2: Przełęcz Krowiarki - Szkolnikowe Rozstaje - Schr. na Markowych Szczawinach - perć akademików - Babia Góra - Sokolica - Przeł. Krowiarki
trasa3: Zawoja Markowa - Schr. na Markowych Szczawinach - Brona - Mała Babia Góra - Żywieckie Rozstaje - Fickowe Rozstaje - Zawoja Czatoża - Zawoja Markowa




Do Zawoi zajechaliśmy w czwartek późnym popołudniem. Pogoda pochmurna, pozwiedzaliśmy tylko centrum, posiedzieliśmy w knajpie przy pstrągu i tyle było atrakcji na ten dzień ;)
W nocy przeszła dość potężna burza, a piątkowy poranek przywitał nas oczywiście deszczem. Gdy o 12 przestało padać, postanowiliśmy nie siedzieć w pokoju, tylko ruszyć tyłki w góry - wszak po to przyjechaliśmy na weekend. Jako punkt docelowy wybraliśmy Schronisko na Hali Krupowej.
Żółty szlak z Juszczyna okazał się istnym surwiwalem - małe strumyki przemieniły się w rwące potoki przecinające drogę, niekiedy trzeba się było dobrze nagimnastykować by przejść w miarę suchą nogą:


  Po zjedzeniu dewolaja i naleśników w schronisku  - bardzo smaczne! - zgodnie zdecydowaliśmy, iż znów owym żółtym szlakiem schodzić nie chcemy.  Poszliśmy więc szlakiem niebieskim do Skawicy - wybór okazał się słuszny, przeszkód w postaci strumieni na szczęście już nie było.  Na koniec powrót  długim asfaltem do zaparkowanego w Juszczynie auta.




Sobota od rana przepiękna, słoneczna, po prostu marzenie ;)
Jedziemy na Przełęcz Krowiarki i stamtąd dreptamy niebieskimi znakami do Markowych Szczawin.  Rok temu  gdy tu byliśmy schronisko jeszcze się budowało, aż miło było teraz popatrzeć na rezultat owych prac:
Po przerwie na posiłek cofamy się kawałeczek i skręcamy na marzący mi się do dawien dawna szlak żółty - Perć Akademików. Zaczyna się kamiennymi schodami i tak pomalutku zdobywamy wysokość. A droga jest przepiękna, częściowo przy strumyku:
Na postoju robimy sobie widokowe zdjęcie
i dalej żwawo maszerujemy, aż dochodzimy do półki skalnej z łańcuchami

 Dalej mamy jeszcze parę łańcuchów w górę i drabinkę, przy której zrobił się zator i nie było jak zrobić ciekawego zdjęcia. A ludzi od groma. Oczywiście znaleźli się i tacy , którzy próbowali tędy schodzić zamiast wchodzić :/
Trud wspinania się opłacał, siły powracają gdy ogląda się takie widoki:

A wyżej jest coraz lepiej - wchodzimy po łysych kamieniach ostro pod górę
podziwiamy przyrodę
i nareszcie jesteśmy na szczycie - Diablak zdobyty!

Rok temu na Boże Ciało ten pomnik był cały zaśnieżony, teraz był  upał :)
Robimy sobie małą sjestę i podziwiamy widoki
Schodzimy czerwonym szlakiem przez Sokolicę. Mamy sposobność zaobserwować liska - nareszcie trafia nam się jakieś zwierzątko ;) wolałabym świstaka albo koziczkę w Tatrach, ale lis też może być na początek ;)
Schodzi się stromo w dół,a szlak jest długi, pod koniec bolą już trochę kolana.  Ostatnie zerknięcie w tył na Babią
i wracamy na parking na Przełęczy Krowiarki.


Niedziela nadal ciepła i słoneczna, ale my niestety musimy wracać do Wrocławia. Żeby jednak nie tracić dnia, bo aż szkoda, licząc czas wg mapy wybieramy na sam koniec w miarę krótką trasę na Małą Babią Górę by tym sposobem całe pasmo mieć zaliczone. teoretycznie 4,5 godz chodzenia. Wyruszamy chwilkę po 8 rano na parking Zawoja Markowa
i jak to moja mama mawia "upierdliwie" pod górę wytyczonym chodniczkiem
 bądź też schodkami
 docieramy ponownie do Schroniska na Markowych Szczawinach.
Później jeszcze bardziej upierdliwie kamienną ścieżką na Przełęcz Brona.
Podziwiamy widoki
i spoglądamy na Perć z innej perspektywy:
Idziemy na Małą Babią

jeszcze spojrzenie w tył
i przed nami szczyt
Schodzimy zielono-niebieskim ostro w dół między jagodowymi krzakami
 Schodzimy i schodzimy nucąc "końca nie widać, nie widać, nie widać" . Zamiast śpiewu ptaków słychać tylko natarczywe bzyczenie.
  Na rozwidleniu szlaków skręcamy na czerwony, mijamy jagodową polankę
i na Fickowych Rozstajach znów zmieniamy znaki, tym razem na żółte w kierunku Zawoi Czatoży. Zamiast jagód mamy teraz śmierdzący czosnek niedźwiedzi
który wraz z podmuchami wiatru daje nam po nosach ;)
Po dojściu do zabudować chwilę idziemy asfaltem, by znów po raz ostatni już skręcić na niebieski szlak idący wprost pod parking Zawoja Markowa.
Przy aucie meldujemy się o godzinie 16.

Szybkie pakowanie manatków i pędzimy do domu, bo na 22 muszę być w pracy :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz