Przeglądając mapę Gór i Pogórza Kaczawskiego zainteresowała nas ścieżka przyrodnicza "Gruszka" w Wojcieszowie.
Opis ze strony http://www.wojcieszow.pl/gruszka/ zapowiadał ciekawy spacer.
Zajechaliśmy na miejsce, zaparkowaliśmy na wyznaczonym parkingu i poszliśmy.
Pierwsze rozczarowanie - nie znaleźliśmy skrętu czerwonej ścieżki w kierunku szubienicy :/
Doszliśmy do skrzyżowania i sklepu, tu zlokalizowaliśmy znów naszą czerwoną ścieżkę oraz dodatkową zieloną, czyli jesteśmy u samego końca. No nic, spróbujemy pójść "pod prąd".
Droga w zasadzie łatwa, dochodzimy do malowniczego kamieniołomu
Zgłodniawszy już, siadamy na chwilę pod wiatą i zjadamy kanapki.
Potem zagadka - gdzie dalej? Wychodzimy z kamieniołomu, na żadnej mapie nie mamy zaznaczonej dokładnie tej ścieżki, mapka z internetu też nie pomaga. Ale skoro przyszliśmy z lewej, to teraz na prawo...
jakaś dróżka jest..
Idziemy.. pod górę..
hmmm, chyba wdrapujemy się na szczyt kamieniołomu
ale może tam będzie jakieś oznaczenie, kto wie..
i tak wdrapujemy się mozolnie, aż tu nagle na szczycie już:
wielkie bydlę z rogami!
My stoimy, nie ruszamy się, on mierzy nas wzrokiem. W końcu robimy parę kroków do przodu, zwierz się na szczęście wycofuje, schodzi sobie po kamieniach w dół
Odetchnęłiśmy z ulgą i idziemy dalej, podziwiamy widoki na miasto
oraz na miejsce naszego postoju
Ścieżka jest dobrze widoczna, schodzimy więc nią dalej mając nadzieję odnalezienia wreszcie tej wytyczonej dydaktycznej.
Udało się :) Schodzimy prawie pod ruiny wapiennika
Jest dobrze, jakimś cudem jesteśmy tam gdzie chcieliśmy się dostać :)
więc teraz, skoro przed nami jest miasto, to my musimy iść dalej w kierunku przeciwnym :P Ścieżka jest, nawet dość szeroka...
ale za chwilę zmienia się łąkę i nieprzebyte chaszcze. Znów zero oznaczeń. Jednym słowem - tragedia.
Wycofujemy się i schodzimy do miasta, takie błądzenie i przedzieranie się przez zarośla nie ma sensu
Wracając do samochodu pytamy napotkanych mieszkańców, jak dojść do ruin szubienicy? Dowiadujemy się, że nie jest to łatwe ( to już wiemy :P ) bo stoi zarośnięta w lesie, a fragmenty owej ścieżki dydaktycznej są teraz na prywatnych podwórkach i nikt o to nie dba.
Podejmujemy jeszcze jedną próbę zajść do szubienicy od drugiej strony, ale i to nam się nie udaje, poddajemy się i wracamy.
Trzeba będzie tu wrócić jak już liście z drzew opadną - może wtedy ją z daleka dostrzeżemy i jakoś uda się dojść ;)
Aby dzień nie był zmarnowany, podjeżdżamy jeszcze przespacerować się Wąwozem Myśliborskim
Szkoda, że władze Wojcieszowa nie dbają o swoją ścieżkę dydaktyczną, bo potencjał turystyczny ma :(
Czytajac ta relacje w pełni zgadzam się z autorka. Skoro władze na oficjalnej stronie chwalą sie swoją scieżka dydaktyczną , to powinny wziąśc pełną odpowiedialnośc za treść strony.Zapraszam burmistrza na spacer ową ścieżką-zobaczy co propaguja jego pracownicy-a co jest realne!
OdpowiedzUsuńBurmistrz mieszka w Jeleniej Górze i ma wszystko w DUPIE!
OdpowiedzUsuńSą tu idealne warunki na ścieżki rowerowe i piesze,ale nie ma nikogo w tym urzędzie,a by zajął się tym na poważnie.Ale jak padnie zakład wapienniczy to padnie też ta wylęgarnia nierobów z UM.
Wybieramy się jutro 15 kwietnia 2013 r.w opisane strony. Droga z Wojcieszowa na szubienice prowadzi przez gospodarstwo. Byłem tam 5 lat temu, piękną polską jesienią. Może będziemy mieli więcej szczęścia i trafimy
OdpowiedzUsuń