Tradycyjnie obieramy czerwony szlak na Równię pod Śnieżką zatrzymując się na obowiązkowe naleśniki w Łomniczce :)
Szybko docieramy na równię do Domu Śląskiego,
jednak nawet nie jemy kanapek i zasuwamy dalej. Przed nami długa trasa na Przełęcz Karkonoską szlakami po czeskiej stronie, a nam się jeszcze zachciało wdrapywać na sam szczyt Śnieżki. O matko!
Na górze talerze w remoncie
Ze schroniska idziemy do Lucni Boudy
najpierw szeroką drogą
później wygodnymi kładkami - oglądamy sie w tył na Śnieżkę :)
z boku podziwiamy karkonoską tundrę
Po krótkim odpoczynku maszerujemy żwawo dalej ku następnemu schronisku - Bouda u Bileho Labe. Z poczatku dalej przez tundrę, gdzie ostatni raz za dnia patrzymy na Śnieżkę,
później zagłębiamy się w dolinę
Gdy docieramy do schroniska
jesteśmy już zmęczeni i głodni. Stopy bolą od chodzenia po kamieniach - większość szlaku po czeskiej stronie to ułożone w ścieżkę kamienie, a to jeszcze nie koniec trasy.
Zjadamy prowiant i idziemy dalej, bo czas zaczyna nas naglić. Następny przystanek to Przełęcz Karkonoska.
Na przełęczy czeski hotel, chyba 3gwiazdkowy, parę innych zabudowań bufetowo-noclegowych, szosa beż dziur i przystanki autobusowe. A po stronie polskiej jedno biedne schronisko Odrodzenie - karkonoski koszmarek. Zdjęcia nie zrobiliśmy - szkoda mi było pamięci w aparacie ;) teraz żałuję, bo po wejściu do środka okazało się, że budynek jest już w posiadaniu nowych właścicieli, którzy mam nadzieję przywrócą mu dawno zapomnianą świetność.
Zaczyna się wieczór więc pędem schodzimy szlakiem zielonym , który miejscami ma kładki :)
Zaczyna się wieczór więc pędem schodzimy szlakiem zielonym , który miejscami ma kładki :)
do Polany, a od Polany juz normalnie kostkową drogą, której na marginesie nienawidzę, do Karpacza.
Ostatnie tego dnia zerknięcie na górę
Ostatnie tego dnia zerknięcie na górę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz